Po męczącym dniu i wielu trudnych sprawach wieczorkiem dla relaksu spacerek. Ale u mnie jak spacerek to na ramieniu torba z aparatem, obiektywami, akumulatorkami i innymi drobiazgami. A jak spacerek wieczorkiem to koniecznie trzeba jeszcze zabrać ze sobą statyw.
Można wykorzystywać murki, śmietniki i inne elementy, na których moglibyśmy postawić aparat. Ta metoda sprawdza się często bardzo dobrze z małymi kompaktami. Natomiast z lustrzankami już jest trochę gorzej. Zwykle są większe, cięższe a czasami też i droższe i stąd już potrzeba statywu. Kiedyś ktoś gdy kupowałem statyw powiedział mi, że na nim nie mam co oszczędzać, bo będzie mi służył lata i przypnę do niego sprzęt wart kilka tysięcy.
I tak wyposażony ruszyłem w miasto szukając miejsc, w których mógłbym poćwiczyć trudną materię nocnych fot. W necie można znaleźć mnóstwo pięknych fot i człowiekowi marzy się kiedyś zrobić takie same. By to osiągnąć trzeba ćwiczyć.
Objuczony, noga za nogą, często przystając poznawałem Sopot nocą.
Sopot może to za dużo powiedziane raczej jego główne ulice, bałem się zapuszczać w ciemne zakamarki, boczne uliczki.
Dobrym miejscem też może być port. Woda, która często tworzy lustro jest ciekawym obiektem.
Pokazałem powyżej Wam fotki z jednego zimowego wieczoru. To moje próby pochylenia się nad tym tematem. Mam tylko nadzieje, że idę w dobrym kierunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz