Nie tylko ja wpadłem na taki pomysł. Lecz po pierwszym opryskaniu przez fale i po trudnościach z doprowadzeniem obiektywu do jako takiego stanu, nie zbliżałem się zanadto do brzegu.
Ta dama miała więcej samozaparcia :)
Morze szumiało, fale rozbijały się o brzeg a ja chłonąłem jod.
I tak minęło mi popołudnie. Chciałem doczekać do zachodu słońca, lecz rozszalała się gradowa śnieżyca, szarobura chmura zasłoniła zachód.
No cóż na zachodzące słońce w Jastrzębiej przyjdzie jeszcze czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz