Okres świąteczny to okres mnóstwa kalorii (smakowanie różnych świątecznych przysmaków), nadszedł czas pozbycia się tego nadmiaru. A jak się najlepiej pozbyć - ruch na świeżym powietrzu. W moim przypadku to raczej spacer, niż intensywny ruch, ale tłumaczę się, że dźwigam sprzęt (torba, body, obiektywy, statyw) więc spalanie większe :).
Zanudziłem Was tym wstępem?
Dobra - dzisiejszym tematem będzie perła Trójmiasta - Sopot.
Powiem Wam szczerze, że latem nie zaglądam do niego, przerażają mnie te tłumy krążące po Monciaku, brak miejsca na plaży itd.
Chociaż to jedno z tych miast, które jest pełne ludzi o każdej porze roku, jednocześnie mające swój urok zawsze. Nie będę się ścigał z rodowitymi mieszkańcami w opiewaniu uroków. Ot pokaże wam kilka fotek zarejestrowanych podczas ostatniego spaceru. A że człek zajętym jest to spacer był wieczorny :).
Nie będę oryginalny (jak ostatnio często), zachowałem się jak typowy turysta. Wysiadam z SKM i idę typową trasą :)
Zacznijmy od fasady budynku hotelu Rezydent
A potem chyba najczęściej fotografowany obiekt Sopotu - kościół garnizonowy pw,Św. Jerzego
następnie, kolejny znany budynek na Monciaku,
by dojść do Placu Przyjaciół Sopotu, tym razem w świątecznym anturażu
I kolejne kilka kroków poprzez plac Zdrojowy, wchodzimy na molo, wczorajszy wieczór zaciekawił mnie obrazem Srebrnego Globu w żółtej tonacji :) - kilkukrotne próby uchwycenia tegoż nie wiele dały - ot kiepski pstrykacz ze mnie :)
Z mola można zobaczyć znane sopockie hotele, na czele z Grandem
i plażę znaną nie tylko w Polsce :) z teatrem letnim i łuną z nad Gdyni
Doszedłem do końca mola, pstryknąłem ostatkiem sił fotkę (mrozik i wiatr zrobiły swoje - łapki skostniały i nie były w stanie obsługiwać guzików mego pstrykadełka).
Gościnna knajpka na molo przyjęła zmarżniętego wędrowca, rozgrzała herbatką (i nie tylko :)). Czas się pożegnać życząc Wam wszystkiego najlepszego w Nowym Roku - szczególnie ciepłych rękawiczek :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz