Strony

Kalwaria Wejherowska

W dzisiejsze zimne, acz słoneczne przedpołudnie, w tą szczególną niedziele - Palmową gdzież mogłem się udać, oczywiście śladami Pana na ścieżki Kalwarii - naszej kaszubskiej kalwarii
w Wejherowie.

Rozpocząłem moją wędrówkę od Bramy Oliwskiej.
Kapliczka ta w formie bramy (łuku) jest zaliczana do kaplic Kalwarii Wejherowskiej, choć pochodzi z nieco późniejszych czasów. Zwana też Bramą Nowej Jerozolimy.

Nieopodal znajduje się zespół czterech kaplic na wzgórzu. Pierwszą z nich jest kaplica grobu Matki Bożej.



















Drogę krzyżową na Kalwarii rozpoczyna się od kaplicy Piłata.










Potem jest kaplica podjęcia krzyża.






Powoli dochodzi się do, moim zdaniem najpiękniejszej, kaplicy - spotkanie z Matką







Medytując, modląc się, śpiewając czy też tylko spacerując mijamy kolejne, obudowane murem pruskim dwie kaplice: Cyrenejczyka i Weroniki  i wychodzimy na bramę zwaną - bramą łez, jednocześnie będącą miejscem trzeciego upadku Chrystusa.




 


Tutaj możemy też spojrzeć za siebie i zobaczyć co dotąd przeszliśmy. Dzisiejsza zupełnie nie wiosenna sceneria zmieniała zupełnie odbiór tych ścieżek.

Idąc dalej mijamy kaplice płaczących niewiast i przypominają się nam słowa Pana "Nie płaczcie nade Mną, ale nad sobą i nad waszymi dziećmi".

Myśli błądzą wokół tych słów "bo przecież ta droga jest za nas. ten krzyż jest naszym ciężarem. Nie wystarczy więc użalać się nad Tym, kto go niesie, ale przede wszystkim nad tymi, z powodu których On musi go dźwigać. A ja wciąż jeszcze nie potrafię zapłakać nad sobą. " a nogi niosą nas do najważniejszych miejsc Kalwarii - kaplicy Trzech Krzyży i wzgórza, na którym jest położona wraz z kaplicą wejherowskiej piety.
















Na koniec kaplica Grobu Chrystusa. Ciekawostką jest to, że to jest jedyna budowla na Pomorzu Gdańskim wykonana z ciosanego wapienia. Kaplice zdobi oryginalna wieża-latarnia z figurą Chrystusa Zmartwychwstałego.












Warto wrócić na wzgórze z kaplicą Trzech Krzyży i popatrzeć na rozpościerające się u jego stóp miasto Wejherowo. Szczególnie teraz jest to ułatwione przez pozbawione liści drzewa.

A na koniec zapraszam na oficjalną stronę wejherowskiej kalwarii lub do mojej galerii z jesiennych wędrówek tymi samymi ścieżkami i obejrzenia wszystkich kapliczek.

Spacerkiem po Helu


Hel to nie tylko port i stojące w nim różne jednostki pływające, rozchodzący się wokół zapach ryb.
Półwysep helski to też plaże, las i schowane w nim różnego rodzaju elementy obronne. W sezonie, w części z nich, czynne jest Muzeum Obrony Wybrzeża z różnymi wystawami. Zimą można tylko co niektóre zobaczyć, ale liczy się spacer.
A całość zaczyna się od Jastarni i ciężkich schronów bojowych.





 Ciężki schron bojowy SĘP










 Ciężki schron bojowy SABAŁA








  Ciężki schron bojowy SARAGOSSA










Te są jeszcze w dosyć dobrym stanie, w znacznie gorszym są te w okolicy Helu:























Poza stanowiskami ogniowymi udostępnione też jest stanowisko kierowania ogniem.

Ale na Helu szykuje się kolejne ułatwienie dla turystów, idąc wzdłuż plaży na cyplu nie nasypiemy sobie piasku do butów. Montowany jest pomost, który ułatwi dostęp do cypla.
Trwają także intensywne prace związane z budową nowego nabrzeża w kierunku cypla od strony zatoki.


I tak spacerując możemy dojść do takiego obrazka:

















Półwysep helski jest tak niedaleko a jednak rzadko tam zaglądam, a na pewno warto. 

Nowa atrakcja Sopotu

Nie tak dawno robiłem nocne fotki w Sopocie, zauważyłem wtedy takie ciekawe lodowe twory
 Nie odważyłem się wtedy podejść na główkę mariny, lód skrzył się w świetle lamp.
Obiecałem sobie przy najbliższej okazji wrócić. Wczoraj była piękna pogoda, ale moje drogi zaprowadziły mnie na Hel, ale o tym innym razem. 
Dzisiaj o nowej atrakcji Sopotu. Gdy dotarłem do mola, mym oczom ukazał się tłum idący w jednym kierunku. Każdy z czym tam miał: komórka, kompakcik, małpeczka, lustro. Wszystko pstrykało, strzelało :), każdy próbował to utrwalić, wiadomo lód mało trwałym materiałem jest i ta forma może szybko zniknąć.
Też próbowałem. I oto owoc mych wysiłków.





















W taką pogodę warto się wybrać na spacerek, można zobaczyć taki tłum :)




Wieczorkiem z aparatem

Po męczącym dniu i wielu trudnych sprawach wieczorkiem dla relaksu spacerek. Ale u mnie jak spacerek to na ramieniu torba z aparatem, obiektywami, akumulatorkami i innymi drobiazgami. A jak spacerek wieczorkiem to koniecznie trzeba jeszcze zabrać ze sobą statyw. 
Można wykorzystywać murki, śmietniki i inne elementy, na których moglibyśmy postawić aparat. Ta metoda sprawdza się często bardzo dobrze z małymi kompaktami. Natomiast z lustrzankami już jest trochę gorzej. Zwykle są większe, cięższe a czasami też i droższe i stąd już potrzeba statywu. Kiedyś ktoś gdy kupowałem statyw powiedział mi, że na nim nie mam co oszczędzać, bo będzie mi służył lata i przypnę do niego sprzęt wart kilka tysięcy.

 

 I tak wyposażony ruszyłem w miasto szukając miejsc, w których mógłbym poćwiczyć trudną materię nocnych fot. W necie można znaleźć mnóstwo pięknych fot i człowiekowi marzy się kiedyś zrobić takie same. By to osiągnąć trzeba ćwiczyć.  


 Objuczony, noga za nogą, często przystając poznawałem Sopot nocą.
Sopot może to za dużo powiedziane raczej jego główne  ulice, bałem się zapuszczać  w ciemne zakamarki, boczne uliczki.

  

Dobrym miejscem też może być port. Woda, która często tworzy lustro jest ciekawym obiektem.



Pokazałem powyżej Wam fotki z jednego zimowego wieczoru. To moje próby pochylenia się nad tym tematem. Mam tylko nadzieje, że idę w dobrym kierunku.



Wróciła zima

Wczoraj był piękny słoneczny dzień, licząc na podobny dzisiaj zaplanowałem sobie wypad nad morze. No cóż warunki się troszeczkę zmieniły. Wiatr gnał chmury, sypał śnieg i na morzu przewalały się fale.
Nad morzem - ktoś kiedyś powiedział, że Zatoka Gdańska to nie morze.


 Gdynia Orłowo











Wiatr po plaży hulał,
bił w twarz zmrożonymi kropelkami
z rozbijających się o brzeg fal,
z plaży zwiewał śnieg i piasek,
pokrywając nimi pobliską ulicę.






Fale z łoskotem przelewały się przez molo,
na podporach z kropel powstawały sople,
tworząc teatr lodowych form.


A pod molem istny festiwal z lodu
kipieli fal i bryzgów wodnych.


I mewy szybujące pod ten wiatr jakby niezdające sobie sprawy z jego siły.









Gdynia Skwer i port

A w porcie istne szaleństwo, nabrzeże oblodzone od przelewających się przez nie fal,
nawet nie ma się czego uchwycić, bo też oblodzone, po schodach zejść nie można, łatwiej zjechać.
























































I w takich warunkach spędziłem niedzielne wczesne popołudnie. Trochę marznąc.
Świeże powietrze i potęga sił przyrody, pięknie tworzące się lodowe twory zrekompensowały odmrożone paluszki :).